AB.1.3 DZIECKO, V2 DLA CIEBIE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rodzic teoretyczny.
Zapomnij o poradnikach na temat wychowywania dzieci i przestań bujać w obłokach. Oto 9 sposobów
na sprawdzenie, czy jesteś już gotowy zostać dobrym rodzicem.
1. Kobiety: aby przygotować się do macierzyństwa, włóż szlafrok i przymocuj na brzuchu worek z
grochem. Trzymaj go tam przez 9 miesięcy. Po tym czasie wyjmij z worka 10% grochu.Mężczyźni: aby
przygotować się do ojcostwa pójdź do najbliższej apteki, wyłóż całą zawartość portfela na ladę i oddaj
aptekarzowi. Następnie pójdź do supermarketu i załatw, żeby cała Twoja pensja była co miesiąc
przekazywana bezpośrednio na konto sklepu.
2. Aby przekonać się, jak będą wyglądały Twoje noce, powinieneś chodzić po
pokoju od 5 po południu do 10 wieczorem nosząc mokry tobołek o wadze ok. 5 kg O 10 wieczorem
odłóż tobołek, nastaw budzik na północ i idź spać. O północy wstań i chodź po pokoju z tobołkiem na
rękach do godziny pierwszej. Nastaw budzik na 3 rano. Ponieważ nie możesz zasnąć, wstań o 2 i weź
sobie cos do picia. Wróć do łóżka o 2.45. Wstań, gdy budzik zadzwoni o 3. Śpiewaj piosenki przy
zgaszonym świetle do 4. Ustaw budzik na 5. Wstań. Zrób śniadanie. Postępuj tak przez 5 lat. Sprawiaj
wrażenie zadowolonego z życia.
3. Wydrąż melon, robiąc mu z boku mały otwór o średnicy piłeczki pingpongowej. Zawieś na sznurku u
sufitu i rozbujaj. Weź miseczkę wodnistej papki i spróbuj za pomocą łyżeczki przełożyć jej połowę do
wnętrza bujającego się melona udając przy tym, że jesteś samolotem. Druga połowę papki wylej sobie
na kolana. Jesteś już gotów karmić roczne niemowlę. Aby przygotować się do karmienia raczkującego
dziecka, rozsmaruj dżem na kanapie i wszystkich zasłonach. Ukryj paluszek rybny za szafą i zostaw go
Tam na parę miesięcy.
4. Ubieranie maluchów nie jest wcale takie łatwe, jak ci się wydaje. Kup ośmiornicę i siatkowa torbę.
Spróbuj włożyć ośmiornicę do torby tak, by żadne jej ramię nie wystawało na zewnątrz. Czas
przeznaczony na to zadanie: całe przedpołudnie.
5. Przygotuj się do wyjścia rano z domu. Czekaj pół godziny przed drzwiami do ubikacji. Wyjdź z domu.
Wróć. Wyjdź ponownie. Wróć. Wyjdź i odejdź kilkanaście metrów od domu. Wróć. Wyjdź i oddalaj się
bardzo powoli. Po drodze zatrzymuj się, by dokładnie przyjrzeć się każdemu niedopałkowi na chodniku,
każdej gumie do żucia, każdemu papierkowi i każdemu martwemu owadowi. Wróć pod dom.Krzycz
głośno, ze masz już tego wszystkiego dosyć, aż sąsiedzi staną w oknach i z zaciekawieniem zaczną się
na Ciebie gapić.Teraz jesteś gotów by zabrać swojego malucha na spacer.
6. Pójdź do supermarketu, zabierając ze sobą cokolwiek, co przypomina dziecko w wieku
przedszkolnym. Najlepiej nadaje się do tego dorosły kozioł. Jeśli chciałbyś mieć więcej niż jedno
dziecko, weź ze sobą kilka kozłów. Zrób sprawunki na cały tydzień nie spuszczając ich z oczu ani na
chwilę. Zapłać za wszystko, co kozły zjedzą lub zniszczą.
7. Naucz się na pamięć imion bohaterów dobranocek. Kiedy zorientujesz się, że śpiewasz podczas
kąpieli "Ja jestem pan Tik-Tak" jesteś gotów by zostać rodzicem.
8. Pamiętaj, aby wszystko to, co mówisz, powtarzać przynajmniej pięć razy. 9. Zanim dorobisz się
potomstwa, poszukaj ludzi, którzy mają już dzieci. Krytykuj ich bezustannie za brak konsekwencji i
cierpliwości, za to, że nie uczą swoich pociech dyscypliny i że pozwalają im na wszystko. Doradzaj im
bez przerwy, co powinni robić by dzieci wcześniej szły spać, jak mają je nauczyć dobrych manier i
zachowania przy stole. Ciesz się tym czasem. Nigdy później nie będziesz już tak doskonałym
ekspertem w wychowywaniu dzieci.
·
·
·
·
·
·
·
·
Stop prześladowaniu - recenzja książki _Nie wolno mnie gnębić! Pierwsza rozmowa o przemocy rówieśniczej
Rozmowy o prześladowaniu w szkole należą do
najtrudniejszych, zwłaszcza wtedy, gdy ofiarą jest
nasze dziecko.
„Już im daję te pieniądze i wszystko jest dobrze, nie mów
nikomu, mamo”. „Darek wczoraj obiecał pani, że już
będzie dla mnie miły”. „Nie ma sensu nic robić, nikt mi
nie pomoże”. Ofiara zazwyczaj jest bierna i osamotniona.
Jej zachowanie nakręca prześladowców, którzy nie
ponoszą żadnych konsekwencji swoich czynów – i
eksperymentują dalej.
Często zdarza się, że my sami mamy błędne
wyobrażenie o zjawisku prześladowania. „Zignoruj ich i
przestaną” – mówi wielu rodziców i nauczycieli. Niestety,
oni zazwyczaj nie przestają. Za to u ofiary pojawiają się
bóle brzucha i inne objawy lęku przed szkołą,
samoocena dziecka leci na łeb na szyję, a cała energia
skupia się na unikaniu „bullich”. Inna popularna rada:
„postaw się, oddaj im” zazwyczaj jest absurdalna.
O tym, jak rozpowszechnione jest to zjawisko, świadczy
rozrastający się słownik młodzieżowy. „Bully” (od
angielskiego bullying – prześladowanie w szkole)
oznacza właśnie prześladowcę. Ofiara jest „na gnębie”.
Szkoła dzieli się na ludzi „szacunku”, normalsów i ofiary.
Aby uniknąć dostania się do tej ostatniej grupy, trzeba
walczyć o swoją pozycję w jednej z pozostałych. Nie
wszyscy mogą.
Dziś, gdy tak dużo mówi się o dyskryminacji w odniesieniu do orientacji seksualnej, lekceważy się fakt, że to
ostatnie staje się całkiem modne (rzecz jasna w zależności od środowiska) – a „na gnębie” można być
właściwie z dowolnego powodu. Okulary, dziwny sposób chodzenia, „szopa” na głowie, „sucharowe” poczucie
humoru, wzrost, waga, dziwne ciuchy, bycie przedstawicielem mniejszościowej subkultury, wpadnięcie w oko
„zajętemu” chłopakowi, za dobre oceny, małe kompetencje społeczne, roztargnienie, kiepska gra w piłkę, brak
przyjaciela – to wszystko autentyczne powody prześladowania, znane mi z praktyki zawodowej. Patrząc
pobieżnie, nie potrzeba do bycia „na gnębie” niczego szczególnego.
Warto też pamiętać, że odrzucenie przez grupę rówieśniczą powinno być sygnałem alarmowym dla opiekunów
dziecka – niestety często mówi o wewnętrznych problemach samej ofiary, którymi pilnie należy się zająć.
Książka Marii Trojanowicz-Kasprzak przeznaczona jest dla uczniów podstawówek i ich rodziców, ale może być
pomocna także w przypadku starszych uczniów.
Dzięki temu, że wypełniają ją obrazki i stosunkowo niewiele tekstu, daje doskonały pretekst do rozmowy. Często
łatwiej jest pokazać prześladowanie, niż o nim powiedzieć – zwłaszcza, gdy samemu jest się ofiarą. Towarzyszy
temu ogromny wstyd dziecka. Wielu rodziców nie kojarzy niechęci do szkoły z możliwością bycia obiektem
prześladowania. Warto zaopatrzyć się w pozycję, która umożliwi profilaktyczne poruszenie problemu z
dzieckiem. Możemy się przy okazji dużo dowiedzieć o szkole z perspektywy przerwy…
Po przeznaczonym dla dorosłego wstępie autorka podaje gotowy przepis na rozmowę z dzieckiem – przepis
ilustrowany. To dobry pomysł. Jedyną usterką książki są w moim odbiorze ilustracje, wykonane techniką, która
wygląda na mało profesjonalną. Choć przedstawienie scen gnębienia jest realistyczne, w pierwszej chwili
kreska odpycha. Szkoda, że książka może przez to tracić w oczach potencjalnych czytelników.
Katarzyna Wozinska – psycholog i trener; żona, mama małego Ignasia. Pracuje w Centrum Słowo –
Psychologia z Duszą w Poznaniu (www.centrumslowo.pl).
Nie wolno mnie gnębić! Pierwsza rozmowa o przemocy rówieśniczej
Maria Trojanowicz-Kasprzak
wyd. Wydawnictwo Pedagogiczne ZNP, 2013
Sztuka komunikacji
Komunikacja rodziców z dziećmi, mimo
najszczerszych chęci obu stron, przypomina
niejednokrotnie przysłowiowy dialog głuchego ze
ślepym. Dlaczego tak trudno nam się
porozumiewać z naszymi pociechami?
Analizując podręcznikową definicję dowiadujemy się, że
termin mowa oznacza czynność porozumiewania się
ludzi za pomocą języka, czyli społecznie wypracowanego
systemu komunikacji, na który składają się słowa oraz
reguły określające sposoby ich używania. Istotną,
specyficzną cechę systemu językowego stanowi to, że
jego elementy - słowa, mają charakter znaków. Są
sygnałami zastępującymi określone stany rzeczy,
przedmioty, zjawiska, czynności czy zachodzące między
nimi relacje. Inaczej mówiąc, słowa reprezentują
poszczególne elementy rzeczywistości. Tyle teoria…
Jednak jak to zwykle bywa, praktyka jest o wiele bardziej
niejednoznaczna. Bo jak mówić do dziecka dwu-, trzy-,
czteroletniego. Ba… jak mówić i czy mówić do
niemowlaka?
Na początek warto zauważyć, że rodzice mówią do
dzieci, szczególnie małych, w inny sposób niż
porozumiewają się między sobą. Taki styl wypowiedzi
nosi nazwę D-d (mowa dorosłego do dziecka). Każdy z
nas bez trudu rozpoznaje taki sposób mówienia. Jest on
często prezentowany w sposób humorystyczny.
Niezapomniana jest scena z komedii „I kto to mówi”, w
której babcia odwiedza po raz pierwszy swojego wnuka i
chcąc nawiązać z nim kontakt werbalny, produkuje serię
niezrozumiałych dźwięków (gdyż w jej pojęciu tak
właśnie mówi się do niemowlaka). Mowa dorosłego do
dziecka to przede wszystkim mowa uproszczona,
charakteryzująca się przesadą intonacją, zdrobnieniami,
używaniem „dziecinnych wyrazów”, odnosząca się do „tu
i teraz”. Co ciekawe, mowę D-d stosują także dzieci
starsze (i to niewiele) w stosunku do młodszych. W
eksperymencie z 1973 roku stwierdzono, że dzieci
4-letnie stosowały taki typ mowy, wyjaśniając swoim
2-letnim kolegom, co to jest zabawka.
Czy taki sposób mówienia do małego dziecka, a przede wszystkim do niemowlaka, ma sens? Warto wiedzieć,
że istnieją kultury, w których do niemowląt nie mówi się w ogóle. Rudolf Schaffer opisuje na przykład rodziców
samoańskich: Przez pierwszych sześć miesięcy na dzieci mówi się pepemeamea – dosłownie: „dzidziuś – rzeczrzecz,
jak gdyby nie do końca były ludźmi. W tym czasie kontakt fizyczny z nimi jest bardzo częsty (…) Często
mówi się o dziecku, ale nie do niego (…) Wypowiedzi językowe, jakie są do dzieci kierowane, ograniczają się
do piosenek i rytmicznych wokalizacji. Po tym okresie zaczyna się mówić do maluchów normalnie, bez
stosowania mowy uproszczonej, wydając im głównie polecenia i instrukcje. A jednak uczą się one języka mniej
więcej w tym samym czasie, co dzieci europejskie, a to obala mit, że mowa D-d jest konieczna do rozwoju
językowego małych dzieci.
Konieczny jest natomiast kontakt z językiem, tzw. zalewanie dziecka mową (ważne także przy nauce każdego
języka obcego). Brak stymulacji językowej kończy się niestety tragicznie - o czym świadczą liczne przykłady tzw.
„dzikich dzieci” (pozbawionych z różnych względów kontaktu z językiem w pierwszych latach życia). Zdaniem
badaczy istnieje tzw. okres krytyczny dla nauki języka, po przekroczeniu którego jednostka nie jest w stanie
przyswoić sobie kompetencji językowych na normalnym poziomie. Eric Lenneberg, autor hipotezy okresu
krytycznego twierdzi, że jest to czas do momentu dojrzewania, ale istnieją głosy, że period ten kończy się
znacznie wcześniej – około 7. roku życia.
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]