ALKOHOLIZM, PRZYKŁADY TEMATYTCZNE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 1 -
Przed kilku laty prowadziłem rekolekcje "oazowe" dla młodzieży, które trwały 15 dni. Każdy dzień był rozważaniem jednej z tajemnic Różańca świętego. Trzeciego dnia wszyscy mieli zgłębić tajemnicę Bożego Narodzenia. Każdy odczuwał wielkość i powagę tej prawdy. Mówiono wtedy wiele o miłości Pana Boga do człowieka, modlono się śpiewając piękne kolędy, w centrum zaś kaplicy postawiono figurę Niepokalanej, która dała światu Chrystusa. Cała jednak wspólnota oczekiwała z niecierpliwością na godziny wieczorne. Bowiem bezpośrednio po Mszy św. miała się odbyć wieczerza wigilijna. Gdy usiedliśmy za stołem, zauważyłem, że jedna z dziewczyn płacze i ociera duże łzy. Zaniepokojony, pytam co się stało. Wiecie co odpowiedziała?
"Bo proszę księdza, przypominam sobie teraz mój rodzinny dom. I widziałam przez chwilę mojego ojca, który jest nałogowym pijakiem. Widziałam moją kochaną mamę, którą często ojciec bił, kiedy wracał z pracy zupełnie pijany. Przypomniałam sobie, jak musiałyśmy z moją siostrą uciekać do sąsiadki, by nas przygarnęła przynajmniej na kilka godzin. Ale pomyślałam też sobie, jakby to było dobrze, gdyby wieczór , wigilijny trwał zawsze. Bo tylko wtedy ojciec był dla nas dobry. Uśmiechał ·się i kupował nam prezenty. Tylko wtedy śpiewał z nami kolędy i tulił nas do siebie. Jak to dobrze, że jest Bóg i Boże Narodzenie".
Ks. Jęczek A., Z Maryją przeżywszy radosny czas oczekiwania, BK 5 / 1984/, s. 283-284
- 2 -
Rodzice Piotra mają ośmioro dzieci, tłoczą się z nimi w jednym pokoju z kuchnią. W mieszkaniu wilgoć, brak nasłonecznienia. Ojciec bez stałej pracy. Wydaje się, że nędza ekonomiczna idzie tu w parze z nędzą moralną. Rodzice Wojtka zostali pozbawieni przez sąd praw rodzicielskich. Ojciec w więzieniu: matka przyjmuje "kochanków" nawet w obecności dzieci, zachęcając ich do podobnego postępowania.
Analogicznie w rodzinie Jarka. Mimo sprzyjających okoliczności ekonomicznych. W domu pijaństwo: matka i córka uprawiają prostytucję. Chłopcu nie pozwalają przebywać w domu.
To tylko przykłady. W innych wypadkach chłopcy trafiali do domu dziecka z powodu choroby rodziców lub jako sieroty, względnie półsieroty, pozbawione opieki. Dla nich zakład był koniecznym azylem. Chorzy rodzice wiele myślą o dzieciach - tylko z konieczności - oddanych do zakładu. Świadczą o tym ich listy, które tu we fragmentach, po poprawieniu ortografii i interpunkcji przytoczę. "Moje Kochane Dzieci, jak będę mogła chodzić / choroba stawów /, to już w przyszłym tygodniu pojadę. Dzisiaj tak mnie ręce bolą, że nawet długopisu nie mogę normalnie trzymać. Mirusiu Kochany, ucz się pilnie, uważaj na lekcji..." W dalszych listach analogiczne zainteresowanie się dziećmi, świadczące o więzi matki z synami, Mirkiem i Bogusiem. W takim wypadku dzieci poddają się losowi i godzą się z koniecznością pobytu w zakładzie. W innych wypadkach bywa przeciwnie. Mimo perswazji rodziców zmuszonych do oddania syna do zakładu, ten buntuje się i nie chce być poza domem. Szczególnie bolesne są fakty, gdy matka wyrzeka się swych dzieci. Takie właśnie nieszczęście spotkało Andrzejka. Pisze do niego babcia i podkreśla: "mama was w domu nie chce", uważając: "że jest was za dużo w domu. Ona nawet Żałuje, że Józka nie zabrała". W podobnej sytuacji jest Robert, do którego pisze starsza siostra:
"Drogi Robercie, nie będziesz mógł przybyć na wakacje do domu, bo twoi rodzice są kłamcy. Oni ciebie nie chcą. Oni ciebie okłamują. Ty na nich nie licz. Musisz tam / to jest w zakładzie / pozostać, bo ja ci pomóc nic nie mogę".
Są to wszystko fragmenty pewnej pracy dyplomowej pedagoga; który obserwował grupę dwudziestu pięciu chłopców w wieku od 12 do 18 lat Niech przemówią do nas suche, ale wstrząsające w swej wymowie cyfry: z 25 chłopców - sześcioma interesowali się oboje rodzice, pięcioma tylko matka, jednym tylko ojciec, dwoma tylko dziadkowie, a jedenastoma nikt z rodziny.
Ks. Rybicki R FSC, "Czy może matka zapomnieć o swoim dziecku?; BK 3-4 /1990/, s. 211-212
- 3 -
W 1984 r. jedno z czasopism francuskich ("Panorama daujourdhui") opublikowało wywiad z zakonnikiem o. Duvalem znanym w latach sześćdziesiątych autorem i wykonawcą piosenek religijnych - nazywano je wówczas "diwalowskimi". Wzbudził on wielką sensację. Ten śpiewający przy gitarze ksiądz przyznał się w nim publicznie, że jest alkoholikiem. Wywiad ukazywał nie tylko to, jak on znalazł się "na dnie upadku". O. Duval wspominał tam ludzi najczęściej młodych, którzy będąc kiedyś uzależnionymi od alkoholu pomogli mu "stanąć w prawdzie". Ułatwiło mu to przełamać trudny do pokonania wstyd i świadomie powiedzieć: jestem alkoholikiem. To był pierwszy krok ku wyzwoleniu. Odtąd przez 14 lat żył w trzeźwości. Jednakże samo przyznanie się do tego grzechu nie stanowiło głównej przyczyny udzielenia wywiadu. Tym wywiadem o. Duva1 chciał zaprotestować przeciwko, zmowie milczenia, które podjęło otoczenie wówczas, gdy on staczał się na dno, gdy "o mało się nie wykończył". Mówił, że "wszyscy milczeli. Lekarze milczeli. Moja rodzina milczała. Moi przełożeni milczeli. Restauratorzy milczeli... troszczono się o moja opinię.:." Podobnie dzieje się w stosunku do innych uzależnianych od alkoholu.
"Milczy się, gdy mln. mężczyzn i kobiet zabija, swoją rodzinę idzie do więzienia albo umiera z rozpaczy. Niedopuszczalne. Ponieważ ja sam przeszedłem przez to trzeba było, abym mówił".
W tym wstrząsającym wyznaniu zawarte jest wezwanie obejmujące swoim zasięgiem wszystkich ludzi:, Nie wolno milczeć, gdy się widzi zło. Przestępstwem jest milczenie wobec staczającego się na dno nieprawości człowieka, nawet jeśli się sądzi, że, to jakoś się ułoży". A już ciężkim grzechem znieczulenia jest to, gdy reakcja na zło polega na obojętnym stwierdzeniu:, a po co ja się będę w to mieszał"?!
Ks. Marek Kaiser - GRZECH MILCZENIA BK 87
- 4 -
W roku 1978 Pielgrzymka Warszawska przyprowadziła do Częstochowy dużą grupę dzieci, które w darze Matce Bożej przyniosły pustą butelkę po "wódce wyborowej" z karteczką wewnątrz: "Tatusiu, aby to była twoja ostatnia butelka". Może dziś jeszcze nie jesteś ani ojcem, ani matką, ale radość i szczęście twoich dzieci zależy od właściwej postawy młodzieży dzisiaj.
Ks. Zygfryd Leżańska TYLKO MIŁOŚĆ JEST TWÓRCZA BK 87
- 5 -
Czy alkoholizm jest grzechem ciężkim?
Na pytanie, czy alkoholizm jest grzechem ciężkim, daj sobie sam odpowiedź.
- Samochód wpadł na drzewo. Przyczyną wypadku był kierowca w stanie nietrzeźwym. Zginął on i jego rodzina.
- Murarz wszedł na rusztowanie, podjął swoją pracę, ale był w stanie nietrzeźwym. W ten sposób stworzył sytuację, która bezpośrednio zagrażała jego zdrowiu, a nawet mogło to prowadzić do utraty życia.
- Ojciec często przychodził do domu w stanie nietrzeźwym. Nawet ,gdy była już późna noc, wyrzucał z mieszkania żonę i dorastającą córkę. A one nie chcąc już budzić sąsiadów, często w bieliźnie czekały rana na schodach.
- Pewien człowiek, gdy stracił zdrowe zmysły, z uporem maniaka chodził z metrówką do drzwi gospody i mierzył je mówiąc: tylko 2 metry wysokie a 1 metr szerokie, a tymi drzwiami przeszedł mój cały majątek: zwierzęta, zabudowania i ziemia.
- Jestem osobą rozwiedzioną, gdyż mój mąż ciągle był pijany... A cóż dopiero, kiedy weźmiemy pod uwagę, że pijaństwo należy do tych grzechów, które nazywamy głównymi. A więc wiele innych grzechów i to ciężkich ma swój początek właśnie w niepohamowanym piciu alkoholu. A wielkość tego problemu zamyka się w tym, że w obecnym czasie, jak wskazują statystyki kościelne i państwowe, nie spada, ale ciągle rośnie. Dlatego mówimy słusznie: Ojczyzna jest w potrzebie!
Ks. Zygfryd Leżańska TYLKO MIŁOŚĆ JEST TWÓRCZA BK 87
- 6 -
Gdy słyszymy w radiu lub czytamy w prasie, że kierowca prowadzący swój samochód wolał uszkodzić go, wjeżdżając do rowu, ryzykując również własne życie, aby nie zabić idącego drogą pijanego mężczyzny; gdy dowiadujemy się, że szesnastoletni uczeń skoczył w ubraniu do lodowatej wody, aby uratować tonące dziecko; że goprowiec o mało nie przypłacił życiem spiesząc na ratunek lekkomyślnemu górskiemu turyście, stwierdzamy: "Ten człowiek postąpił odważnie, szlachetnie, bohatersko". Aprobujemy taką postawę. Lecz rozejrzyjmy się uważniej dokoła siebie: może są sytuacje wymagające równie potrzebnego, choć mniej efektownego bohaterstwa, a przynajmniej cywilnej odwagi?
Pewnego styczniowego popołudnia przed dwoma laty koło kina "Studio" w Płocku leżał na ziemi mężczyzna ubrany w wytartą jesionkę. Mróz był tego dnia siarczysty, kilkunastostopniowy. W pobliżu mieściła się gablotka z repertuarem filmów, więc przechodnie, chcąc nie chcąc, musieli go omijać. Ktoś nachylił się, aby zobaczyć, co mu się stało, i poczuł zapach wódki. Leżący był pijany do nieprzytomności. "Poleży, otrzeźwieje i wstanie" - skomentował ktoś ze stojących. "A niech sobie leży, pijane bydlę" - dodała z nieukrywaną złością jakaś kobieta. "Szkoda, że śnieg nie pada, bo miałby ciepłą kołderkę" - próbował żartować starszy pan. Podszedł chłopak w skórzanej kurtce: może student, może uczeń starszej klasy szkoły średniej. "A długo on tu już leży" - zapytał. "Chyba więcej niż pół godziny - wyjaśnił starszy pan. - Kiedy szedłem do sklepu po drugiej stronie ulicy, już go mijałem." "I nie przyszło panu do głowy, że jeśli poleży dłużej, może nabawić się zapalenia płuc albo jeszcze czegoś gorszego i zabiorą go stąd prosto do kostnicy?" - Zapytał chłopak. "Patrzcie go, nauczyciel się znalazł! Starszych będzie rozumu uczył, młokos jeden! Milicja jest od tego, żeby takich opojów zgarniała z ulicy. Albo on mój brat czy swat?" Mężczyzna był wyraźnie poirytowany. A ponieważ wokół leżącego zebrało się kilka osób, wyjaśniał: "Jak się zawiadomi milicję, zabiorą go do izby wytrzeźwień, a gdy wytrzeźwieje, to czy mu starczy na zapłacenie rachunku? Wiadomo, ile to kosztuje!" Chłopak nic nie powiedział, popatrzył tylko na pijanego. Na palcu prawej ręki mężczyzna miał obrączkę. A więc miał żonę i zapewne dzieci. Może czekały na powrót ojca, który dawno już powinien był znaleźć się w domu? Szybkim krokiem skierował się do holu pobliskiego kina, gdzie był telefon. Za kilka minut przyjechała karetka pogotowia i zabrała sinego z zimna człowieka. Upił się, zapomniał o swojej godności, ale czy stojący wokół niego ludzie także o czymś nie zapomnieli?
Ks. Śniegocki J., Idźcie i nauczajcie, PWD – Płock 1987.
- 7 -
W broszurce "Piłem", wydanej przez Wojewódzki Społeczny Komitet Przeciwalkoholowy w Gdańsku, są podane wypowiedzi alkoholików na temat powstania z nałogu pijaństwa. Jeden z nich wyznaje, że już w młodości popadł w nałóg pijaństwa, który coraz bardziej się pogłębiał i nie pozwalał mu na normalne przyzwoite życie. Doszło do tego, że pewnego razu ukradł pieniądze koleżance w biurze, bo potrzebne mu były na wódkę. Po upiciu się za te pieniądze wraca w nocy do domu. Po otwarciu drzwi widzi następujące zdarzenie, które sam opisuje: "Joanna (żona), Waldek i Haneczka (dzieci) klęczeli jak do modlitwy ze złożonymi rękami. Dochodziły mnie słowa ni to skargi, ni to modlitwy czy błagania. To było wszystko, co może wypowiedzieć kochająca osoba, szukająca u kogoś ratunku. Dzieci powtarzały jej słowa. Poczułem się tak, jakbym otrzymał potężny zastrzyk. Porzuciłem pijaństwo i stałem się znowu uczciwym człowiekiem, dobrym mężem i ojcem. Żona i dzieci szukały pomocy u Wszechmogącego Boga, który dał mi specjalną łaskę do powstania z nałogu".
Modlitwa na ustach matki i dzieci, oraz ich dłonie wyciągnięte w geście prośby o ratunek, przypominają historię tonącego Piotra z dzisiejszej Ewangelii.
KS. BENDYK M., ŻYĆ EWANGELIĄ A
- 8 -
Dialog konwertyty z niewierzącym w Boga przyjacielem. - Przyjąłeś chrześcijaństwo. Wierzysz w Chrystusa?
- Tak. - Możesz więc o nim udzielić informacji? W jakim kraju się urodził? - Nie wiem. - Ile miał lat jak umarł?
- Nie wiem. - Jak dużo wygłosił kazań? - Tego też nie wiem. - Bardzo mało wiesz jak na kogoś, kto uważa się za nawróconego. - Masz zupełną rację. Wstydzę się, że tak mało o nim wiem. Ale jedno wiem na pewno: jeszcze przed trzema laty byłem pijakiem, miałem długi, moja rodzina się rozpadała, żona i dzieci każdego wieczoru drżeli ze strachu przed moim powrotem do domu. Po nawróceniu skończyłem z alkoholem. Nie mamy już długów. Jesteśmy na powrót szczęśliwą rodziną. Dzieci i żona czekają niecierpliwie na mój powrót z pracy każdego dnia. To wszystko uczynił dla mnie Chrystus. Tyle wiem o Nim.
Podobnie jak egzaminował swego przyjaciela, który przyjął wiarę w Chrystusa, ten niewierzący człowiek, tak samo egzaminuje Pan Jezus swoich uczniów w dzisiejszej Ewangelii, zadając im bardzo ważne pytania.
KS. BENDYK M., ŻYĆ EWANGELIĄ A
- 9 -
W dzisiejszej Ewangelii Chrystus opowiada nam przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Pierwszego z nich bogactwo zaprowadziło do piekła. Egoizm zamknął mu oczy na potrzeby drugich. Biblijny bogacz, gdy idzie o styl życia, nie jest wyjątkiem. W naszej historii polskiej mieliśmy wielu takich ludzi, którzy w pijaństwie gubili siebie i kraj. Celował w tym szczególnie wiek XVIII. Julian Ursyn Niemcewicz w swej relacji z wędrówki po Litwie pisał: "Pierwsza wędrówka nasza po Litwie była do Brześcia Litewskiego, Pińska, Słonina, Różany, gdzie małe nasze pułki stały. Smutno było patrzeć na krótkie te, w dwóch tylko szeregach hufce; przecież porządniejsze były niż dawniej. W Różance, dobrach księcia po hetmanie Pocieju, sławnym pijaku, widziałem pozostałą po nim bibliotekę kielichów: z wielkości ich brać było można miarę o obrzydłej ojców naszych pijatyce. Były to kielichy po dwie i więcej butelki w siebie biorące, w różne kształty kijów, pistoletów, niedźwiedzi. Niestety! w tych to niezmiernych naczyniach przepili ojcowie i dziadowie dobro, szczęście, niepodległość i całość Polski; oni spoczywają w pokoju, a my i następcy nasi za gnuśność i hultajstwo ich cierpieć musimy".
Julian Ursyn Niemcewicz, Pamiętniki czasów moich, t. I, s. 110-111.
- 10 -
Do kancelarii parafialnej przybył młody inżynier. Pragnął zamówić Mszę św. w intencji swojego zmarłego ojca. W życzliwej rozmowie z kapłanem przytoczył mały wyjątek z życia swego rodzica. Ojciec owego inżyniera należał do ludzi bardzo rzetelnych, uczciwych i odpowiedzialnych. Wszystkie zasadnicze swoje obowiązki traktował zawsze poważnie. Kiedy z racji 25-lecia pracy zawodowej otrzymał specjalną nagrodę, koledzy namawiali go, by z tej okazji „coś postawił”. Namowom nie było końca. Wreszcie ów jubilat uległ. A ponieważ zasadniczo nie pił, stąd gdy przybył do domu z miejsca wszystkim „podpadł”. Najbardziej jednak tego dnia interesował się swoimi synami, a wraz z bratem liczyliśmy wówczas niewiele powyżej lat 10. Wyjątkowa dobroć ojca tak nam się wtedy spodobała, że powiedzieliśmy Tatusiu jutro przyjdź znowu do nas z takim humorem. Oczywiście ojciec, jak zwykle, przyszedł następnego dnie z pracy trzeźwy. Po kolacji spojrzał na nas łaskawym wzrokiem i powiedział do nas: Przepraszam, że jako wasz ojciec dałem wam wczoraj nie najlepszy przykład. Dopiero dzisiaj rozumiem w pełni - proszę księdza - szlachetną postawę mojego ojca.
Ks. Jeziorski H., Pokora potrzebną a trudną umiejętnością, BK 1(105) /1980/, s. 15
- 11 -
Ta sama ofiara zbawcza w Wieczerniku, na Golgocie i w Eucharystii.
W pewnej parafii na Śląsku, proboszcz przygotowywał dzieci do pełnego uczestnictwa we Mszy św. Mówił im, aby Pierwszą Komunię św. ofiarowały za siebie samych, zaś w następne dni mogą ofiarować Komunię św., np. za rodziców, bliskich i w innych intencjach. Wtedy jedna dziewczynka wstała i mówi, że ona I Komunię św. będzie ofiarować za swojego ojca, który jest pijakiem i za matkę, która często płacze, za rodziców, którzy często się kłócą i, jak podsłuchała chcą się rozwieść. Kapłan opowiedział ten przypadek w homilii na uroczystości Pierwszej Komunii św.
I wtedy ktoś głośno zawołał z tyłu: „Proszę księdza to ja jestem tym ojcem”. - Nastała cisza i wielkie wzruszenie. Od tego dnia coś się zmieniło w tej rodzinie. Ojciec i matka zaczęli razem z córką uczestniczyć we Mszy św. Zaczęła się walka z egoizmem i nałogami Było to bardzo trudne. Na siły ludzkie wprost niemożliwe. Ale Chrystus Eucharystyczny, który za grzechy świata ofiarował się na krzyżu, w Wieczerniku i w czasie Mszy św, dopomógł. Skończyły się awantury i pijaństwo. Nie było już mowy o rozwodzie. Zaświeciło słońce w tej rodzinie - słońce miłości, jedności i pokoju.
Ks. Basista Wł., Msza św. Bożym lekarstwem dla zdrowia rodziny, BK 2(102) /1979/, s. 75
- 12 -
Akt oddania się Matce Kościoła.
Mężczyzna, który wiele lat nie chodził do kościoła, namówiony w końcu przez żonę zdecydował się na spowiedź. Był alkoholikiem od dawna, pił prawie codziennie, życie rodzinne było piekłem, dzieci zastraszone i nerwowe. Pragnął wyzwolić się z nałogu, lecz nie miał sił. Kapłan dał mu taką radę: „Za kilka dni zacznie się maj. Przyjdź na pierwsze nabożeństwo, potem klęknij przed ołtarzem Matki Boskiej i powiedz do Niej: „Matko, oddaję się Tobie, niech kosztuje co chce, tylko wyzwól mnie od picia”. Poradził mu także comiesięczną spowiedź. Penitent spełnił polecenia a potem opowiadał: „Kiedy wstawałem z kolan wiedziałem, że jut nie będę potrzebował pić”. Ku zdumieniu i radości żony i dzieci całkowicie się zmienił, nie tknął odtąd kieliszka, wkrótce zaczął codziennie przyjmować Komunię św. a z czasem każdego dnia odmawiać różaniec. Maryja go uratowała, stał się nowym człowiekiem.
Ks. Piątkowski M., W Maryjnej szkole pomagania Kościołowi, BK 3-4(102) /1979/, s. 273
- 13 -
Kiedyś, po zakończeniu Najświętszej Ofiary wróciłem z ministrantami do zakrystii. Wśród chłopców, służących do Mszy św. był 17-letni Edek. Patrzył na mnie tak dziwnie i w pewnym momencie powiedział: Jak ja księdzu zazdroszczę! Ja tak bardzo chciałbym być księdzem. Powiedziałem mu: Edek, jeśli naprawdę bardzo chcesz, to na pewno będziesz. Zdasz maturę odbędziesz studia w seminarium i staniesz przy ołtarzu. Rozpłakał się wtedy, choć wstydził się swoich łez. Przezwyciężając szloch mówił tak: Nie proszę księdza. Ja nigdy nie zostanę kapłanem. Mam ojca pijaka. Kiedy byłem małym, miałem wtedy trzy lata, ojciec wrócił bardziej niż zazwyczaj pijany. Wszczął awanturę z matką, zaczął ją bić. Ukryła się w jakimś zakamarku tak, że nie mógł jej znaleźć. Wtedy pijany chwycił siekierę, stanął nade mną i krzyczał Jak nie powiesz, gdzie matka, to cię zarąbię. Dostałem wtedy pierwszego ataku padaczki, epilepsji. Teraz to często powraca. Lekarze mówią, że przestraszyłem się. Widzi ksiądz kończył, płacząc - ja nigdy nie będę mógł zostać księdzem. /Trzeźwość i abstynencja jako wyraz bogatszego życia duchowego społecznego/.
Ks. Borowski E., Trzeźwość i abstynencja jako wyraz bogatszego duchowego i społecznego, BK 1 /1978/, s. 7
- 14 -
Młody mężczyzna, dobrze sytuowany wpada stopniowo w nałóg pijaństwa i inne występki przeciwne etyce katolickiej, przestaje zupełnie praktykować. Poznaje dziewczynę, do której budzi się w nim sympatia. Chce z nią postępować tak jak z innymi dziewczynami, z którymi miał do czynienia uprzednio. Ona, konsekwentna katoliczka, nie zgadza się na to. To go zastanawia i pobudza do refleksji. Stwierdza, że uczucie staje się w nim coraz głębsze.
Ona stawia zdecydowane warunki. On zaczyna nad sobą pracować, stopniowo wydobywa się z nałogów i złych przyzwyczajeń - wraca do praktyk religijnych. Ona dopiero po trzech latach pracy i próby decyduje się zostać jego żoną.
Ks. Białek Cz., O aktywne apostolstwo młodzieży, BK 6(98) /1977/, s.287
- 15 -
Ulicą zakopiańską powracała gromadka dzieci ze szkoły. Szły przykładnie chodnikiem. Nagle z tyłu najechało na nie auto prowadzone przez 18-letniego chłopca. Joasia poniosła śmierć na miejscu. Bogusia została ciężko ranna. Ewa doznała lżejszych obrażeń. Sprawca wypadku zwiększa szybkość i po pewnym czasie ustawia auto w garażu. W śledztwie zezaaje, że wypił pół litra i jechał na drugie pół. Samochód otrzymał od ojca w prezencie gwiazdkowym. Chłopiec w trzeciej klasie przerwrał naukę i nigdzie nie podjął pracy.
O. Kosiak P. ZP, Najświętsze Serce Maryi uczy mądrej miłości wychowawczej, BK 6(98) /1977/, s. 289
- 16 -
Pewnego wczesnego poranka wchodzi do zakrystii jednego z kościołów mężczyzna w średnim wieku. Wyjmuje z kieszeni swego palta jakiś papier, trzyma go w swej ręce i rozgląda się niespokojnie dokoła, jakby szukał znajomej twarzy. Od ołtarza wraca jeden z kapłanów. Podchodzi więc ów człowiek do niego i wręcza mu jakiś zawinięty papier - natychmiast chce odejść. Jednakże zdziwiony kapłan zatrzymuje go. Rzucił okiem na treść kartki i sprawa się wyjaśniła. Człowiek ten był nałogowym alkoholikiem. Przed rokiem przysiągł wobec świadków, że więcej pić nie będzie. Przysięgę swoją napisał na kartce. Wracając więc rano z zabawy w stanie upojenia alkoholowego, wstąpił do kościoła, aby tę kartkę oddać księdzu. Sądził, że w ten sposób uwolni się od przysięgi. /O.R. Kostecki, Radość chrześcijańska, s. 131/.
Ks. Podleski Cz., Postawa wobec zła, BK 2-3(97) /1976/, s. 131
- 17 -
Czcij ojca i matkę swoją. – „Proszę ojca stale jestem w kolizji z czwartym przykazaniem. Jak może czcić dziecko ojca pijaka, awanturnika i rozpustnika, kiedy od najmłodszych lat rośnie w sercu odraza i nienawiść za wszystkie doznane upokorzenia i krzywdy.
Matka – piękne słowo. Tyle poezji i pieśni stworzono na jej cześć. Jak można kochać matkę, kłótliwą megierę, na której widok dorośli i mali sąsiedzi odwracają się ze strachem i obrzydzeniem?
Naszym najgorszym pragnieniem jest uniezależnić się choć za wszelką cenę uwolnić się z piekła rodzinnego, byle prędzej. Nie chcę być wykolejeńcem, nie chcę być zła, jak oni.
Wie Ojciec co? Moim marzeniem /marzyć każdemu wolno/ - to chociażby parę lat pożyć, nacieszyć się pięknem, które wokół istnieje. Pożyć, ale bez matki. Nie widzieć, nie słyszeć tej osoby, która jednak dała mi życie. No cóż, męża czy żonę można sobie wybrać samemu, ale tych, którzy dają życie? Jeżeli często nie potrafię przyjąć Boga to zawdzięczam to matce. Ja nie potrafię czcić mojej matki. Nie potrafię, tylko proszę mnie nie łajać, tego mam dosyć przez całe życie od kogo innego różni ludzie. Jak do tego doszło? Nikt nie rodzi się zły, chociaż przynosi na świat pewne predyspozycje, uwarunkowania. To często życie robi z ludzi szmatę - i nigdy nie wiadomo, ile jest w tym ich własnej, indywidualnej winy. Nie znamy dzieciństwa własnych rodziców i nie znamy ich życia. Dziecko nie wie dlaczego ojciec zaczął pić, dlaczego matka stała się postrachem dzieci, rodziny, sąsiadów. Może stało się tak dlatego, że byli zbyt słabi. A może dlatego, że zbyt wcześnie spotkali na swej drodze zło. Kto wie, czy i oni nie marzyli, jak ich dziecko, o wyjście z domu. Może i oni rośli w atmosferze kłótni i wrzasków nasłuchując pijanych kroków na ulicy. Może i oni chcieli się bronić - i przegrali. Przegrali, bo przejęli w siebie to wszystko, co ich męczyło i oddają dzieciom zło, które wzięli. Może zresztą sprawa jest prostsza. Może to tylko pospolita i tak często spotykana „łańcuchowa reakcja zła”: matka jest sekutnicą, bo ojciec pije i robi awantury, ojciec pije, bo matka jest sekutnicą, dzieci nienawidzą, bo otrzymują zło, rodzice dają zło, bo czują, że są nienawidzeni - i nie ma nikogo, kto przerwałby to przeklęte koło”. /Por. T. Żychiewicz, Poczta ojca Malachiasza, t. I, s. 341/.
Ks. Fortuniak S., W jedności z rodziną, BK 2(94) /1975/, s. 119
- 18 -
W broszurce „Piłem”, wydanej przez Wojewódzki Społeczny Komitet Przeciwalkoholowy w Gdańsku są podane wypowiedzi alkoholików na temat powstania z nałogu pijaństwa. Jeden z nich wyznaje, że w młodości zaciągnął nałóg pijaństwa, który coraz bardziej owładnął nim. Doszło do tego, że pewnego razu ukradł koleżance w biurze pieniądze na wódkę. Po tym wyczynie wraca w nocy do domu i widzi takie zdarzenie, które sam opisuje: „Joanna /żona/, Waldek i Haneczka /dzieci/ klęczeli jak do modlitwy ze złożonymi rękami. Dochodziły mnie słowa ni to skargi ni to modlitwy czy błagania. To było wszystko co może wypowiedzieć kochająca osoba, szukająca u kogoś ratunku. Dzieci powtarzały jej słowa. Poczułem się tak, jakbym otrzymał potężny zastrzyk. Porzucił pijaństwo i stał się znowu uczciwym człowiekiem, dobrym mężem i ojcem. Żona i dzieci szukały pomocy u Wszechmogącego Boga, który dał specjalną łaskę do powstania z nałogu”.
Ks. Sanecki A., Dzieci apostołami trzeźwości, BK 1(94) /1975/, s. 28
- 19 -
Felietonistka tygodnika „Kultura” podaje następującą relację z obozu harcerskiego: „Kilkunastoletnie wyrostki w mundurach harcerskich z harcerskimi krzyżami - nie wyjmują papierosów z ust. Palą jak kominy fabryczne. I to gdzie? W lesie. Nagminne łamanie prawa przez harcerzy. Obóz harcerski ulokowany w dobrym miejscu, bo obok dwóch kiosków z piwem. Pełno wyrostków w mundurach, przy każdym oczywiście bateria butelek.
Posłać dziecko na obóz harcerski, to się rozpije. Dobrze jeszcze jeśli nie spali się razem z lasem” /Tygodnik Powszechny nr 33 z 18.8.1974/.
Ks. Bal W., Rodzice apostołami trzeźwości w rodzinie, BK 1(94) /1975/, s. 23
- 20 -
W poczekalni poradni przeciwalkoholowej siedzi młody człowiek. Swoim zachowaniem wyróżnia się z małej grupy czekających w kolejce pacjentów. Jest wesoły, chętny do rozmowy, szybko odpowiada na stawiane mu pytania. W swojej kolejce wchodzi do gabinetu lekarza. Już od drzwi rozpoczyna swoje wyznanie. "Panie doktorze, ja tu dzisiaj przypadkowo, szedłem ulicą i zobaczyłem poradnię.
Wstąpiłem, aby panu powiedzieć, że jestem człowiekiem. Niech pan mówi wszystkim, którzy tu przychodzą, że można stać się człowiekiem trzeba tylko zwyciężyć. Lekarz przez chwilę wpatruje się w pełną radości i szczęścia twarz młodzieńca. Przed jego oczyma, jak w filmie, przesuwają się postacie, z którymi spotkał się w poradni. Chce go odnaleźć w pamięci, przypomnieć jak wyglądał. Film zatrzymał się przy zaniedbanym, misternym człowieku, który już w początkach swojej młodości miał zasilić „margines społeczny”. Chce coś powiedzieć, gratulować wyrazić swoje zadowolenie, ale młodzieńca już nie ma. Nucąc jakąś piosenkę wybiega na ulicę, a lekarz jeszcze przez chwilę powtarzał: "Trzeba tylko zwyciężyć, trzeba tylko zwyciężyć”.
Ks. Iłczyk S., Zwycięstwo przez nawrócenie i uwolnienie od grzechu, BK 3-4 (114) /1985/, s.146n
- 21 -
Św. Franciszek Salezy miał służącego, który nadużywał alkoholu. Groźby ani kary nie skutkowały. Podczas wieczornej modlitwy biskup usłyszał pod oknem pokoju czyjeś kroki. Wyszedł i zobaczył pijanego służącego. Wziął go pod rękę, zaprowadził do swojej sypialni, położył we własnym łóżku, sam zaś przespał się na podłodze.
Rano służący nie mógł pojąć, jakim cudem znalazł się w sypialni swojego chlebodawcy. Przypomniał sobie jednak powoli wydarzenia poprzedniego dnia. Spodziewał się zwolnienia z pracy.
Biskup ani słowem nie wspomniał jednak o przygodzie. Zaskoczony pijak nie mógł tego zrozumieć i odczuwał coraz większy wstyd za swoje postępowanie. Nie wytrzymał. Upadł do nóg dobroczyńcy i solennie przyrzekł, że odtąd nie weźmie do ust alkoholu. Obietnicy dotrzymał. Odmieniła go ojcowska dobroć biskupa.
Ks. Zbigniew Trzaskowski - Wiedeń PRZYKŁADY, REFLEKSJE, ŚWIADECTWA Współczesna Ambona 1999
- 22 -
Trzeźwy od dziesięciu lat alkoholik Piotr, daje takie świadectwo: "Piłem kilkadziesiąt lat. Nie widziałem wyjścia z tej sytuacji. Ale zawsze sobie mówiłem: Są gorsi ode mnie Pewnego dnia spotkałem swojego dawnego kolegę od kieliszka, jednego z tych "gorszych", według mnie "bez przyszłości", i nie poznałem go w pierwszej chwili. Elegancki gość, żona, dziecko, samochód. I wtedy pomyślałem, mógł on się wyrwać, może i ja potrafię. I ta ambicja, może zazdrość spowodowały, że jego przykład pomógł mi dziesięć lat temu zerwać z nałogiem".
Ks. Henryk Kościsz BYĆ APOSTOŁEM TRZEŹWOŚCI TO PEŁNIĆ BOŻĄ WOLĘ I CHODZIĆ DROGAMI PANA w WIERZĘ W BOGA OJCA – Materiały Homiletyczne Rok A – Pod red. Ks. dr Stanisław Sojka Tarnów 1999
- 23 -
Jeden z księży proboszczów opowiadał mi, że w każdą środę przed nabożeństwem do Matki Bożej Nieustającej Pomocy ludzie składają do puszki w kościele prośby, jakie są wymieniane w czasie nowenny. W którąś środę była tam kartka następującej treści: "Matko Boża Nieustającej Pomocy. Ty widzisz jak my cierpimy z powodu tatusia, który codziennie pije i po przyjściu do domu robi awantury, przeklina, bije mamę i nas, więc zwracamy się do Ciebie z prośbą o nawrócenie naszego tatusia. Podpisana matka z trojgiem dzieci. My mamy prawo zapytać tego ojca, gdzie jest jego sumienie, jeśli tak postępuje z żoną i dziećmi? Czy taki człowiek ma sumienie? Ma. Ale je zagłuszył namiętnością. Sumienie jego jest zatwardziałe, nieczułe, wykoślawione. Gdzie taki człowiek ma sumienie?
Ks. H. Kiemona Jakie mam sumienie s. 48, Materiały Homiletyczne Wielki Post Nr 148
- 24 -
Arabska legenda podaje, że pewnemu człowiekowi ukazał się szatan i oświadczył: „Jestem wysłannikiem śmierci. Daruję ci życie, jeśli spełnisz jeden z warunków, który ci podam: zabijesz sługę, zabijesz żonę lub upijesz się”. Człowiek ów zaczął rozważać. Sługi zabić nie mogę, to potworne. Żony nie zabiję, to nieszlachetne. Mogę się napić wina. Kiedy upił się, wpadł w pijacki szał i zabił w furii służącego, a żonę pobił do nieprzytomności.
Ks. Chmielewski S., Największy wróg ludzkości, BK 1/1968/, s. 23
- 25 -
W czasie rozmowy dowiedziałem się od dziecka, że ojciec przebywa w więzieniu. Pewnie modliłeś się, by ojciec wrócił jak najprędzej do was - spytałem się.
Ja proszę księdza. Ja modlę się by ojciec jak najdłużej pozostał w więzieniu - brzmiała odpowiedź. Gdy ojciec wróci, będzie znów pił wódkę i będzie bił mamę i nas. Niech zostanie jak najdłużej w więzieniu.
Ks. Chmielewski S., Największy wróg ludzkości, BK 1/1968/, s. 23
- 26 -
Kilka miesięcy temu prasa polska donosiła o tragicznej historii, której "bohaterem" był młody narkoman. Znaleziono go na progu magazynu, w którym przechowywano środki medyczne, m.in. narkotyki, potrzebne jako składniki leków. Włamał się do tego magazynu aby zaspokoić głód narkotyczny i zaaplikował sobie dawkę śmiertelną.
Ks. Bańkowski T., Odpowiedzialność znakiem dojrzałości duchowej, BK 10/1986/, s. 230
- 27 -
"Właściwie nie miałem nigdy takiego prawdziwego domu. Mój dom rodzinny był tylko hotelem i stołówką. Nie znam atmosfery ogniska rodzinnego. Nieraz czuję się zupełnie jak sierota, a przecież mam matkę i ojca. A1e jakiego ojca - odkąd tylko pamiętam bardzo często wracał do domu pijany".
- 28 -
W roku 1978 Pielgrzymka Warszawska przyprowadziła do Częstochowy dużą grupę dzieci, które w darze Matce Bożej przyniosły pustą butelkę po "wódce wyborowej" z karteczką wewnątrz: "Tatusiu, aby to była twoja ostatnia butelka".
Na pytanie, czy alkoholizm jest grzechem ciężkim, daj sobie sam odpowiedź.
- Samochód wpadł na drzewo. Przyczyną wypadku był kierowca w stanie nietrzeźwym. Zginął on i jego rodzina.
- Murarz wszedł na rusztowanie, podjął swoją pracę, ale był w stanie nietrzeźwym. W ten sposób stworzył sytuację, która bezpośrednio zagrażała jego zdrowiu, a nawet mogło to prowadzić do utraty życia.
- Ojciec często przychodził do domu w stanie nietrzeźwym. Nawet gdy była już późna noc, wyrzucał z mieszkania żonę i dorastającą córkę. A one nie chcąc już budzić sąsiadów, często w bieliźnie czekały rana na schodach.
- Pewien człowiek, gdy stracił zdrowe zmysły, z uporem maniaka chodził z metrówką do drzwi gospody i mierzył je mówiąc: tylko 2 metry wysokie a 1 metr szerokie, a tymi drzwiami przeszedł mój cały majątek: zwierzęta, zabudowania i ziemia.
- Jestem osobą rozwiedzioną, gdyż mój mąż ciągle był pijany... A cóż dopiero, kiedy weźmiemy pod uwagę, że pijaństwo należy do tych grzechów, które nazywamy głównymi. A więc wiele innych grzechów i to ciężkich ma swój początek właśnie w niepohamowanym piciu alkoholu. A wielkość tego problemu zamyka się w tym, że w obecnym czasie, jak wskazują statystyki kościelne i państwowe, nie spada, ale ciągle rośnie. Dlatego mówimy słusznie: Ojczyzna jest w potrzebie!
Jak ogromny wpływ ma modlitwa matki i dzieci potwierdza pewien tatuś, który przez wiele lat był ofiarą nieszczęśliwego nałogu. Do domu wracał nieregularnie. Czasem późno w nocy. Ponieważ brakowało mu pieniędzy na wódkę, posuwał się nawet do kradzieży. Kiedy tego dnia wrócił późno do domu, przez lekko uchylone drzwi dojrzał obraz, który nim wstrząsnął: jego żona oraz dzieci klęczały ze złożonymi do modlitwy rękoma. Było to błaganie Boga o ratunek. Poczuł, jakby otrzymał potężny zastrzyk. Był to moment odrodzenia i wyzwolenia, które wymodliła żona i dzieci kochające ojca.
Ks. Jerzy Zięba - DAR DLA PAPIEŻA – RODAKA
- 29 -
Dramaturg Ionesco "Gonię za życiem"
"Przyjemności, których szukałem, aby zapełnić życie, pustkę, tęsknotę i które osiągnąłem, pozwalały czasami i to bardzo słabo przesłonić niepokój istnienia. Dawały mi rozrywkę. Cierpienia, troski, niepowodzenia wydawały mi się zawsze prawdziwsze niż przyjemności. Zawsze próbowałem żyć i zawsze przechodziłem obok...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]